środa, 29 lutego 2012

My lucky day

 29 luty - do jego końca została godzina. Następny 29 dopiero za 4 lata :) Dzisiejszy dzień zapisze się w mojej pamięci jako dzień szczęśliwy. Jakoś tak wszystko nabiera sensu, wyjaśnia się, buduje na nowo. Jedna sprawa tylko mnie martwi, ale nie jestem już w stanie nic zrobić, więc muszę się nauczyć z tym żyć. Generalnie dzisiejszy dzień jest od początku do końca udany, chyba już nic nie jest w stanie popsuć mi humoru, po prostu nic! W szkole jakoś się przeżyło, mimo 8 strasznych lekcji, ale jakoś nie przywiązywałam do tego dziś wagi. Zleciało szybko. Po szkole same dobre wiadomości, nowy telefon za dwa dni, w sobotę mecz (i oby był udany). Na treningu jak najbardziej dobrze, aż się dziwię, że to mówię. Pierwszy raz od baaardzo dawna mi coś wyszło, coś dzięki czemu mam ochotę ciągnąć to dalej. Ogólnie chyba wszystko się poprawia, zmienia na lepsze. Zdecydowanie lubię taki stan!
Czasami człowiek musi stracić, by zobaczył, czy kochał.

wtorek, 14 lutego 2012

valentine's day

 Dziś 14 luty - walentynki, dzień zakochanych. Mi minął zwyczajnie, zupełnie zwyczajnie. Cały ten dzień spędziłam w domu, nie licząc wizyty u lekarza. Już 2 dzień siedzę w domu z anginą. Choć tak na prawdę to, aż tak bardzo mi to nie przeszkadza. Odpoczęłam przynajmniej choć troszkę. Wszystko wskazuje na to, że jutrzejszy dzień też spędzę w domu, ale to nic.. Nie będę cały dzień sama. Po południu ma przyjść ktoś, żeby świętować ze mną jutrzejszy dzień singla :) Generalnie, to chyba wszystko się dobrze układa. Powoli, ale wszystko idzie w dobrą stronę. 
Za 35 dni pożegnam się już z rusztowaniem! a za 37 dni skończę piętnaście lat.. Szybko w sumie to wszystko leeci..

Gdybym stosowała się do wszystkich reguł, daleko bym nie zaszła. -Marilyn Monroe