Wczorajszy chillout się całkiem udał. Pomijając to, że w nocy wspomnienia uderzyły znów. Jednak mimo to wcześniej było dobrze, odreagowanie wszystkiego było mi potrzebne. Niestety to było tylko na chwilę, szkoda. Mam ochotę stąd wypierdolić jak najdalej, po prostu wyprowadzić się i zacząć wszystko od nowa... WSZYSTKO. ostatniego miesiąca wypłynęło chyba więcej łez niż kiedykolwiek. Mam nadzieję, że to nie będzie trwało długo, bo na prawdę nie daję już rady. Powoli wysiadam. Chciałabym wszystkie problemy zepchnąć w niepamięć. Wiem, mam ciężki charakter, niestety. Czasami sama tego żałuję, ale już taka jestem. Nie zmienię tego. Uwielbiam radzić innym, kocham gdy na ich twarzach dzięki mnie pojawia się uśmiech, ale po protu kurwica mnie bierze jak nie mogę pomóc samej sobie, zawsze wolałam, żeby ktoś był szczęśliwszy niż ja. Może to zabrzmi egoistycznie ale czy nie czas zamartwić się też o własne szczęście? Popełniłam wiele błędów w życiu, wiele, o wiele za dużo. Chciałbym je naprawić bardziej niż cokolwiek innego, ale nie potrafię. Nie mam pojęcia jak. To wszystko minęło i nigdy już nie wróci.
Nie mam już Ciebie, największa strata nienawidzę za to siebie życia i całego świata, jeszcze raz zatańcz ze mną... -pih ~ ten fragment odtwarza między innymi to co czuję.
Nie mam już Ciebie, największa strata nienawidzę za to siebie życia i całego świata, jeszcze raz zatańcz ze mną... -pih ~ ten fragment odtwarza między innymi to co czuję.
a wieczorami, przy gorącej herbacie, pod ciepłym kocem i z dobrą muzyką siedzę i znów wspominam Ciebie. norma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz