sobota, 31 grudnia 2011

HAPPY NEW YEAR! :*

No to dziś już ostatni dzień dwa tysiące jedenastego roku.. Od jutra trzeba zacząć nowy rozdział w życiu. Oczywiście mam już tzw. 'postanowienia noworoczne'. Wątpię jednak czy długo w nich wytrzymam. Zobaczymy :D Wpis podsumowujący rok 2011 jest poniżej, dlatego dziś nie rozpiszę się tak bardzo. Mam nadzieję po prostu, że dzisiejsza noc sylwestrowa będzie w pełni udana i życzę wszystkim tego samego!

Tęsknota jest najgorsza to, że ktoś był obok, wspierał Cię, rozmawiał, był kimś ważnym i nagle zniknął. Zwyczajnie przestał dla Ciebie istnieć..

czwartek, 29 grudnia 2011

in my mind only you and me..

Święta minęły i zostały jedynie 2 dni do sylwestra! Dlatego już dziś podsumuję tutaj cały rok 2012, bo później może już nie być okazji do napisania tutaj czegokolwiek. Rok 2012 nie zaczął się za dobrze. Sylwester spędzony był w średnim humorze, szczerze mówiąc nie najlepszym. Może dlatego ten rok też był średni? Były wzloty, upadki i tak na zmianę.. Choć może życie bez żadnych przeszkód byłoby zupełnie nudne? Monotonne? Lecz nie obraziłabym się jak byłoby mniej przeszkód, zmartwień itp.. Nie obraziłabym się także jakbym spotkała w końcu swoją tzw. 'drugą połówkę'. Kogoś kto byłby wsparciem zawsze i wszędzie. 21.05.2012-29.05.2012 - Przecudowne parę dni spędzonych we Włoszech z cudownymi osobami. Łączyło nas tam bardzo wiele, dużo rzeczy się zdarzyło, a szczególnie jednej nocy, która nas połączyła w śmiechu, łzach, bólu, radości, po prostu we wszystkim.. Niestety jak często bywa, po powrocie do Polski, tak dużo jak nas łączyło tak dużo nas zaczęło dzielić.. Jednak mimo to ten wyjazd będę wspominać jeszcze przez wiele lat jako cudowne przeżycie. Tegoroczne wakacje? Zaliczam do całkiem udanych. Te dwie wakacyjne noce spędzone pod namiotami też na pewno zapamiętam. Wyjazdy do Lubczyny, wyjścia ze znajomymi i wiele wiele innych rzeczy robionych w te cudowne wakacje też są warte wspominania. Początek roku szkolnego? Wspominam dobrze, pomijając to, że znowu trzeba było przyzwyczaić się do monotonni i porannego wstawania. Niestety październik był chyba najgorszym miesiącem w tym roku. Dużo się wydarzyło, zmieniło.. Jednak już teraz jest o wiele lepiej i zapominam o tym, próbuje.. Dlatego za dużo tutaj o tym wszystkim nie będę pisać, bo po co? Wspomnienia złe, nie są warte wspominania! Lepiej zakopać je gdzieś w zakamarkach pamięci. Co będzie najbardziej kojarzyło mi się z tegorocznym listopadem? Przesiedzenie dziesięciu godzin w kinie, o tak tego na pewno nie zapomnę nigdy! Mimo tego, że tyłek mnie bolał, kręciłam się na kinowym fotelu i następnego dnia w szkole byłam jak zombie to i tak z chęcią pojechałabym jeszcze raz na taki maraton nocny! No i pojadę! W przyszłym roku znowu się na niego wybiorę, w tym samym towarzystwie i znowu z niewyobrażalną ilością jedzenia, już są takie plany! Grudzień? Cechują go najlepsze święta jakie dotąd miałam okazję przeżyć.W tym roku niestety tylko raz śnieg zaszczycił nas swoją obecnością. Mam nadzieję, że w przyszłym będzie lepiej! Podsumowując ten rok zleciał mi niespostrzeżenie szybko, wesoło, smutno, różnie bywało, ale wspominać go będę dobrze. Dziękuję wszystkim osobom dzięki, którym ten rok był niezapomniany i będzie warty wspominania. Jednym z wielu moich postanowień noworocznych jest: schudnąć! Muszę ograniczyć słodycze, słodkości i inne ociekające tłuszczem rzeczy do jedzenia. Oczywiście też zacząć ćwiczyć na brzuch! :)

PS Od początku grudnia z każdym dniem jest coraz lepiej i ciekawiej oby w nowym roku było tak cały czas!

"Czasami upadek jest najlepszym wyjściem. Warto dotknąć dna, by później dostać kopa od życia i wzbić się ku górze. A im niżej jesteś, tym lepszy smak zwycięstwa."

sobota, 24 grudnia 2011

all i want for christmas is you!

 Ponad dwie godziny temu minął pierwszy dzień świąt. Szczerze mówiąc był bardzo udany, bardzo. Myślę, że to najlepsze święta jakie dotychczas przeżyłam. Ten świąteczny klimat jakoś magicznie poprawia mi humor. Teraz nic już nie jest go chyba w stanie zepsuć. Jeśli tylko ktokolwiek spróbuje zepsuć mój aktualny cudowny stan, to przysięgam tak mu przypierdolę łopatą, że nie wstanie! Tak, to jest groźba :)
Postanowienia na nowy rok? Już są. Mam nadzieję, że chociaż trochę z nich uda mi się zrealizować. Bynajmniej postaram się!

"Jesteś wariatem, brak Ci piątej klepki! Ale zdradzę Ci sekret - tylko wariaci są coś warci." ~ Alice in Wonderland.

186 dni do wakacji.
6 dni do nowego roku.

PS Bardzo mocno polecam książkę pt."Noce w Rodanthe" Nicolasa Sparksa. Jestem na 100 stronie, a już jestem nią zachwycona.

czwartek, 15 grudnia 2011

hey idiot, I love you :*

 Jutro 2 mecze. Trzeba się postarać i je wygrać, o tak to jest plan na jutro! Dużymi krokami zbliżają się święta.. Powoli ogarniam prezenty dla paru osób :* Uwielbiam to! Przecudownie się czuję, gdy daję komuś prezent, a jemu się on baaardzo podoba i słodko się uśmiecha. Lubię to nawet bardziej niż to jak inni dają mi prezenty. Czuję wtedy, że zrobiłam dla kogoś innego coś miłego, coś dzięki czemu się uśmiecha.

każdy zasługuje na kogoś dla kogo będzie najważniejszy na całym świecie!

9 dni do świąt.
32 dni do ferii.
196 dni do wakacji.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

wszystko nabiera barw.

 Jest coraz coraz coraz lepiej! Zostało jedyne 12 dni do świąt, już nie mogę się doczekać. W końcu spotkam się z kuzynką, której nie widziałam dwa lata.. A poza tym to jak pisałam już w poście poniżej, uwielbiam a wręcz kocham ten świąteczny klimat. Jedyne czego mi brakuje to śnieg.. Mógłby w końcu zacząć padać. Wszędzie zrobiło by się tak cudownie biało. <kocha to>
Plany na ferie już są. Myślę, że będą cudowne. 9 dni we Włoszech na nartach na kolonii? Musi się udać i być zajebiście! Na początku stycznia możliwe, że wyjazd do Tropical Island z M i O? Też musi się udać! 

Tak na prawdę, w życiu nie ma nic cenniejszego niż uśmiech osoby na której Ci zależy.

niedziela, 11 grudnia 2011

I hate sunday!

 Te niebieskie włosy powyżej są zajebiste! Co do wczorajszego dnia, to niepotrzebnie się aż tak bałam i panikowałam. Mogło być lepiej, ale tragedii nie było. 
Jednym słowem określającym mój aktualny stan jest - prokrastynacja! (prokrastynorator- osoba cierpiąca na niemożność, zmobilizowania się do pracy, nauki czy wykonania innych obowiązków; charakterystyczne jest zwlekanie i nieustanne przekładanie wykonania zadań na później) Mam takie coś ciągle! A szczególnie w każdą niedzielę.
Nie chcę jutra, nie chcę, nie chcę! Mam nadzieję, że wytrzymam jakoś do piątku.
Niedługo święta! Uwielbiam ten świąteczny nastrój, wszędzie ozdoby, choinki, śnieg... Śniegu akurat nie ma, tylko pogoda jest nijaka, ale może jeszcze spadnie, oby! Czekam już tylko do 24 grudnia!

"Kto walczy nie boi się przegrać, kto nie walczy już przegrał." - Bogdan Wenta


piątek, 9 grudnia 2011

strach, mój najgorszy wróg.


 boję się dzisiaj, boję się dzisiaj, boję się dzisiaj! może niepotrzebnie? może słusznie? okaże się pod koniec tego dnia. Mam nadzieję, że wszystko się uda i pójdzie dobrze, ale nigdy nic nie wiadomo.. Wzięłam nawet tabletkę magnezu, podobno działa uspokajająco. 


'Lubię dostać buziaka, czasem dwa, ewentualnie siedem!'


niedziela, 4 grudnia 2011

take your hand and walk away


Nie chcę końca weekend'u. Nie chcę poniedziałku. Już nawet nie wiem co mam o niektórych rzeczach, ludziach myśleć. Z niektórymi osobami kontakty się polepszają, poprawiają, zmieniają. Za to z innymi jebie się i to konkretnie. Czemu zawsze wydaję mi się, że to moja wina, choć czasami wcale tak nie jest? Mam coraz większą ochotę wyjechać i nie wrócić. Czasami wydaje mi się, że nawet nikt by nie zauważył, że wyjechałam. Może pojedyncze osoby zauważyły by to, tęskniły... może.
Chcę, żeby już wszystko ułożyło się w jak najlepszym porządku, chcę szczęścia. Czy ja tak wiele wymagam?

'Uciekanie od problemów to wyścig, którego nigdy nie wygrasz.' 


piątek, 2 grudnia 2011

where is the love?

 Piszę po kilkudniowej przerwie, ale jakoś musiałam wszystko ogarnąć, dużo się działo i miałam kompletny brak czasu, żeby cokolwiek tutaj napisać. Ciągły pośpiech, tak właśnie żyję od września do czerwca. Prawdę mówiąc przyzwyczaiłam się już do tego, lecz na pewno długo tak nie pociągnę.. Za dużo na siebie biorę, to na pewno. Jeszcze dwa lata i wszystko się zmieni, WSZYSTKO. Zacznę dużo od nowa, zakończę pewne rozdziały w moim życiu, a otworzę nowe.  Mam nadzieję, że wszystko się uda tak jak to sobie wymarzyłam.
Coraz mniej myślę o tym co minęło, o tym co przeminęło, a nie powinno i wszystko z mojej winy. Niestety jak już powróci i zacznę nad tym wszystkim rozmyślać to boli z podwojoną siłą. Ale cóż, zaczynam się przyzwyczajać do tego bólu od środka za każdym razem, gdy Cię widzę, albo cokolwiek mi się przypomni. Muszę nauczyć się z tym żyć. To będzie trwało długo, ale w końcu się nauczę. Kiedyś przecież zapomnę. Chociaż.. nie nie nie, nigdy nie zapomnę, po prostu z biegiem czasu nauczę się z tym żyć i przyzwyczaję się do myśli, że to minęło i nigdy już nie wróci. Czasami najlepszym wyjściem jest odpuścić, przestać walczyć i spróbować zapomnieć.. Tylko jak mam patrzeć w przyszłość, skoro ty miałeś być moim jutrem?!
Martwi mnie też to jak łatwo można stracić niektórych ludzi. Myśleć, że zna się ich od A do Z, a jednak kiedyś coś się psuję. Coś niszczy tę znajomość. Życie, czasami tak bywa. Jednak dziękuję tym którzy byli, są i będą. Tym którzy ze mną zostali i mnie wspierają. Nie są fałszywi i po prostu zawsze są przy mnie i wiem, że choćby się paliło, waliło, a świat by się miał zaraz skończyć, zawsze mogę na nich liczyć.

"tam jest taki prostokącik z klamką - to drzwi. Wyjdź przez nie do ogródka, chwileczkę odetchnij, a potem wypierdalaj"  - mój ulubiony cytat z Sali samobójców :D