sobota, 31 grudnia 2011

HAPPY NEW YEAR! :*

No to dziś już ostatni dzień dwa tysiące jedenastego roku.. Od jutra trzeba zacząć nowy rozdział w życiu. Oczywiście mam już tzw. 'postanowienia noworoczne'. Wątpię jednak czy długo w nich wytrzymam. Zobaczymy :D Wpis podsumowujący rok 2011 jest poniżej, dlatego dziś nie rozpiszę się tak bardzo. Mam nadzieję po prostu, że dzisiejsza noc sylwestrowa będzie w pełni udana i życzę wszystkim tego samego!

Tęsknota jest najgorsza to, że ktoś był obok, wspierał Cię, rozmawiał, był kimś ważnym i nagle zniknął. Zwyczajnie przestał dla Ciebie istnieć..

czwartek, 29 grudnia 2011

in my mind only you and me..

Święta minęły i zostały jedynie 2 dni do sylwestra! Dlatego już dziś podsumuję tutaj cały rok 2012, bo później może już nie być okazji do napisania tutaj czegokolwiek. Rok 2012 nie zaczął się za dobrze. Sylwester spędzony był w średnim humorze, szczerze mówiąc nie najlepszym. Może dlatego ten rok też był średni? Były wzloty, upadki i tak na zmianę.. Choć może życie bez żadnych przeszkód byłoby zupełnie nudne? Monotonne? Lecz nie obraziłabym się jak byłoby mniej przeszkód, zmartwień itp.. Nie obraziłabym się także jakbym spotkała w końcu swoją tzw. 'drugą połówkę'. Kogoś kto byłby wsparciem zawsze i wszędzie. 21.05.2012-29.05.2012 - Przecudowne parę dni spędzonych we Włoszech z cudownymi osobami. Łączyło nas tam bardzo wiele, dużo rzeczy się zdarzyło, a szczególnie jednej nocy, która nas połączyła w śmiechu, łzach, bólu, radości, po prostu we wszystkim.. Niestety jak często bywa, po powrocie do Polski, tak dużo jak nas łączyło tak dużo nas zaczęło dzielić.. Jednak mimo to ten wyjazd będę wspominać jeszcze przez wiele lat jako cudowne przeżycie. Tegoroczne wakacje? Zaliczam do całkiem udanych. Te dwie wakacyjne noce spędzone pod namiotami też na pewno zapamiętam. Wyjazdy do Lubczyny, wyjścia ze znajomymi i wiele wiele innych rzeczy robionych w te cudowne wakacje też są warte wspominania. Początek roku szkolnego? Wspominam dobrze, pomijając to, że znowu trzeba było przyzwyczaić się do monotonni i porannego wstawania. Niestety październik był chyba najgorszym miesiącem w tym roku. Dużo się wydarzyło, zmieniło.. Jednak już teraz jest o wiele lepiej i zapominam o tym, próbuje.. Dlatego za dużo tutaj o tym wszystkim nie będę pisać, bo po co? Wspomnienia złe, nie są warte wspominania! Lepiej zakopać je gdzieś w zakamarkach pamięci. Co będzie najbardziej kojarzyło mi się z tegorocznym listopadem? Przesiedzenie dziesięciu godzin w kinie, o tak tego na pewno nie zapomnę nigdy! Mimo tego, że tyłek mnie bolał, kręciłam się na kinowym fotelu i następnego dnia w szkole byłam jak zombie to i tak z chęcią pojechałabym jeszcze raz na taki maraton nocny! No i pojadę! W przyszłym roku znowu się na niego wybiorę, w tym samym towarzystwie i znowu z niewyobrażalną ilością jedzenia, już są takie plany! Grudzień? Cechują go najlepsze święta jakie dotąd miałam okazję przeżyć.W tym roku niestety tylko raz śnieg zaszczycił nas swoją obecnością. Mam nadzieję, że w przyszłym będzie lepiej! Podsumowując ten rok zleciał mi niespostrzeżenie szybko, wesoło, smutno, różnie bywało, ale wspominać go będę dobrze. Dziękuję wszystkim osobom dzięki, którym ten rok był niezapomniany i będzie warty wspominania. Jednym z wielu moich postanowień noworocznych jest: schudnąć! Muszę ograniczyć słodycze, słodkości i inne ociekające tłuszczem rzeczy do jedzenia. Oczywiście też zacząć ćwiczyć na brzuch! :)

PS Od początku grudnia z każdym dniem jest coraz lepiej i ciekawiej oby w nowym roku było tak cały czas!

"Czasami upadek jest najlepszym wyjściem. Warto dotknąć dna, by później dostać kopa od życia i wzbić się ku górze. A im niżej jesteś, tym lepszy smak zwycięstwa."

sobota, 24 grudnia 2011

all i want for christmas is you!

 Ponad dwie godziny temu minął pierwszy dzień świąt. Szczerze mówiąc był bardzo udany, bardzo. Myślę, że to najlepsze święta jakie dotychczas przeżyłam. Ten świąteczny klimat jakoś magicznie poprawia mi humor. Teraz nic już nie jest go chyba w stanie zepsuć. Jeśli tylko ktokolwiek spróbuje zepsuć mój aktualny cudowny stan, to przysięgam tak mu przypierdolę łopatą, że nie wstanie! Tak, to jest groźba :)
Postanowienia na nowy rok? Już są. Mam nadzieję, że chociaż trochę z nich uda mi się zrealizować. Bynajmniej postaram się!

"Jesteś wariatem, brak Ci piątej klepki! Ale zdradzę Ci sekret - tylko wariaci są coś warci." ~ Alice in Wonderland.

186 dni do wakacji.
6 dni do nowego roku.

PS Bardzo mocno polecam książkę pt."Noce w Rodanthe" Nicolasa Sparksa. Jestem na 100 stronie, a już jestem nią zachwycona.

czwartek, 15 grudnia 2011

hey idiot, I love you :*

 Jutro 2 mecze. Trzeba się postarać i je wygrać, o tak to jest plan na jutro! Dużymi krokami zbliżają się święta.. Powoli ogarniam prezenty dla paru osób :* Uwielbiam to! Przecudownie się czuję, gdy daję komuś prezent, a jemu się on baaardzo podoba i słodko się uśmiecha. Lubię to nawet bardziej niż to jak inni dają mi prezenty. Czuję wtedy, że zrobiłam dla kogoś innego coś miłego, coś dzięki czemu się uśmiecha.

każdy zasługuje na kogoś dla kogo będzie najważniejszy na całym świecie!

9 dni do świąt.
32 dni do ferii.
196 dni do wakacji.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

wszystko nabiera barw.

 Jest coraz coraz coraz lepiej! Zostało jedyne 12 dni do świąt, już nie mogę się doczekać. W końcu spotkam się z kuzynką, której nie widziałam dwa lata.. A poza tym to jak pisałam już w poście poniżej, uwielbiam a wręcz kocham ten świąteczny klimat. Jedyne czego mi brakuje to śnieg.. Mógłby w końcu zacząć padać. Wszędzie zrobiło by się tak cudownie biało. <kocha to>
Plany na ferie już są. Myślę, że będą cudowne. 9 dni we Włoszech na nartach na kolonii? Musi się udać i być zajebiście! Na początku stycznia możliwe, że wyjazd do Tropical Island z M i O? Też musi się udać! 

Tak na prawdę, w życiu nie ma nic cenniejszego niż uśmiech osoby na której Ci zależy.

niedziela, 11 grudnia 2011

I hate sunday!

 Te niebieskie włosy powyżej są zajebiste! Co do wczorajszego dnia, to niepotrzebnie się aż tak bałam i panikowałam. Mogło być lepiej, ale tragedii nie było. 
Jednym słowem określającym mój aktualny stan jest - prokrastynacja! (prokrastynorator- osoba cierpiąca na niemożność, zmobilizowania się do pracy, nauki czy wykonania innych obowiązków; charakterystyczne jest zwlekanie i nieustanne przekładanie wykonania zadań na później) Mam takie coś ciągle! A szczególnie w każdą niedzielę.
Nie chcę jutra, nie chcę, nie chcę! Mam nadzieję, że wytrzymam jakoś do piątku.
Niedługo święta! Uwielbiam ten świąteczny nastrój, wszędzie ozdoby, choinki, śnieg... Śniegu akurat nie ma, tylko pogoda jest nijaka, ale może jeszcze spadnie, oby! Czekam już tylko do 24 grudnia!

"Kto walczy nie boi się przegrać, kto nie walczy już przegrał." - Bogdan Wenta


piątek, 9 grudnia 2011

strach, mój najgorszy wróg.


 boję się dzisiaj, boję się dzisiaj, boję się dzisiaj! może niepotrzebnie? może słusznie? okaże się pod koniec tego dnia. Mam nadzieję, że wszystko się uda i pójdzie dobrze, ale nigdy nic nie wiadomo.. Wzięłam nawet tabletkę magnezu, podobno działa uspokajająco. 


'Lubię dostać buziaka, czasem dwa, ewentualnie siedem!'


niedziela, 4 grudnia 2011

take your hand and walk away


Nie chcę końca weekend'u. Nie chcę poniedziałku. Już nawet nie wiem co mam o niektórych rzeczach, ludziach myśleć. Z niektórymi osobami kontakty się polepszają, poprawiają, zmieniają. Za to z innymi jebie się i to konkretnie. Czemu zawsze wydaję mi się, że to moja wina, choć czasami wcale tak nie jest? Mam coraz większą ochotę wyjechać i nie wrócić. Czasami wydaje mi się, że nawet nikt by nie zauważył, że wyjechałam. Może pojedyncze osoby zauważyły by to, tęskniły... może.
Chcę, żeby już wszystko ułożyło się w jak najlepszym porządku, chcę szczęścia. Czy ja tak wiele wymagam?

'Uciekanie od problemów to wyścig, którego nigdy nie wygrasz.' 


piątek, 2 grudnia 2011

where is the love?

 Piszę po kilkudniowej przerwie, ale jakoś musiałam wszystko ogarnąć, dużo się działo i miałam kompletny brak czasu, żeby cokolwiek tutaj napisać. Ciągły pośpiech, tak właśnie żyję od września do czerwca. Prawdę mówiąc przyzwyczaiłam się już do tego, lecz na pewno długo tak nie pociągnę.. Za dużo na siebie biorę, to na pewno. Jeszcze dwa lata i wszystko się zmieni, WSZYSTKO. Zacznę dużo od nowa, zakończę pewne rozdziały w moim życiu, a otworzę nowe.  Mam nadzieję, że wszystko się uda tak jak to sobie wymarzyłam.
Coraz mniej myślę o tym co minęło, o tym co przeminęło, a nie powinno i wszystko z mojej winy. Niestety jak już powróci i zacznę nad tym wszystkim rozmyślać to boli z podwojoną siłą. Ale cóż, zaczynam się przyzwyczajać do tego bólu od środka za każdym razem, gdy Cię widzę, albo cokolwiek mi się przypomni. Muszę nauczyć się z tym żyć. To będzie trwało długo, ale w końcu się nauczę. Kiedyś przecież zapomnę. Chociaż.. nie nie nie, nigdy nie zapomnę, po prostu z biegiem czasu nauczę się z tym żyć i przyzwyczaję się do myśli, że to minęło i nigdy już nie wróci. Czasami najlepszym wyjściem jest odpuścić, przestać walczyć i spróbować zapomnieć.. Tylko jak mam patrzeć w przyszłość, skoro ty miałeś być moim jutrem?!
Martwi mnie też to jak łatwo można stracić niektórych ludzi. Myśleć, że zna się ich od A do Z, a jednak kiedyś coś się psuję. Coś niszczy tę znajomość. Życie, czasami tak bywa. Jednak dziękuję tym którzy byli, są i będą. Tym którzy ze mną zostali i mnie wspierają. Nie są fałszywi i po prostu zawsze są przy mnie i wiem, że choćby się paliło, waliło, a świat by się miał zaraz skończyć, zawsze mogę na nich liczyć.

"tam jest taki prostokącik z klamką - to drzwi. Wyjdź przez nie do ogródka, chwileczkę odetchnij, a potem wypierdalaj"  - mój ulubiony cytat z Sali samobójców :D


niedziela, 27 listopada 2011

I need a happiness

 Muszę w końcu odnaleźć dla siebie odpowiednie miejsce w tym pełnym nienawiści świcie. Zastanawiam się po co w ogóle istnieje coś takiego jak kłótnie? Może i dzięki nim ludzie łączą się jeszcze bardziej, jednak kłótnie mogą bardzo ludzi podzielić i oddalić od siebie na zawsze.. Chyba zaczyna być okej. Bynajmniej troszeczkę się polepsza. Wczorajszego dnia, wieczoru, nocy zero myśli o tym wszystkim, o nim, o jakichkolwiek problemach. Taki dzień, noc były mi potrzebne! A teraz wszystko jakoś nabiera barw, na razie bladych, ale to już zawsze jakiś krok do szczęścia. Dla mnie liczy się każdy taki krok, nawet najmniejszy. Rozmawiamy ze sobą, tak po prostu.. O wszystkim i niczym, jak kolega i koleżanka.. w końcu.


Mam wyjebane na ludzi którzy pamiętają o mnie tylko jak coś chcą.

sobota, 26 listopada 2011

...

 Dzisiejsza pogoda i samopoczucie mnie przytłacza. Pogoda jest jakaś nijaka, niekonkretna, nie lubię takiej. Muszę pozbierać swoje wszystkie myśli, poskładać do kupy i nad pewnymi rzeczami i sprawami się mocno zastanowić. Dzisiaj w nocy nawet do snu musiałeś mi się wpierdolić? Ja powoli i boleśnie zapominam, a ty jeszcze wchodzisz w moje sny? To wszystko sprawia, że nie mogę zapomnieć i to wszystko nie jest już takie proste jak sobie wyobrażałam. Kiedyś zapomnę, może. Będzie to trwało wiele dni, miesięcy może i nawet lat, ale w końcu zapomnę, prawda? Muszę! Inaczej nie dam rady dalej. Zapomnieć - moje najnowsze postanowienie i jego się trzymam. Dziękuję osobą które mogę nazwać przyjaciółmi i pomagają mi w tym wszystkim. Dziękuję, że was mam, że jesteście, że wiem, że ZAWSZE mogę na was liczyć i nigdy was nie zabraknie. 'Choć teraz jest zimno, bardzo zimno, przydałoby się jakieś 36,6 obok! ' Oj, bardzo by się przydało. Czekam na kogoś, na kogoś komu będę mogła w pełni i bezgranicznie zaufać, kiedyś Cię odnajdę. Przecież każdy ma gdzieś tam swoja drugą połówkę, tylko trzeba umieć ją odnaleźć..

nadzieja.. to ona sprawia, że czekamy choć wiemy, że i tak nic się nie stanie.


piątek, 25 listopada 2011

wspomnienia powracają..


Wczorajszy chillout się całkiem udał. Pomijając to, że w nocy wspomnienia uderzyły znów. Jednak mimo to wcześniej było dobrze, odreagowanie wszystkiego było mi potrzebne. Niestety to było tylko na chwilę, szkoda. Mam ochotę stąd wypierdolić jak najdalej, po prostu wyprowadzić się i zacząć wszystko od nowa... WSZYSTKO. ostatniego miesiąca wypłynęło chyba więcej łez niż kiedykolwiek. Mam nadzieję, że to nie będzie trwało długo, bo na prawdę nie daję już rady. Powoli wysiadam. Chciałabym wszystkie problemy zepchnąć w niepamięć. Wiem, mam ciężki charakter, niestety. Czasami sama tego żałuję, ale już taka jestem. Nie zmienię tego. Uwielbiam radzić innym, kocham gdy na ich twarzach dzięki mnie pojawia się uśmiech, ale po protu kurwica mnie bierze jak nie mogę pomóc samej sobie, zawsze wolałam, żeby ktoś był szczęśliwszy niż ja. Może to zabrzmi egoistycznie ale czy nie czas zamartwić się też o własne szczęście? Popełniłam wiele błędów w życiu, wiele, o wiele za dużo. Chciałbym je naprawić bardziej niż cokolwiek innego, ale nie potrafię. Nie mam pojęcia jak. To wszystko minęło i nigdy już nie wróci.
Nie mam już Ciebie, największa strata nienawidzę za to siebie życia i całego świata, jeszcze raz zatańcz ze mną... -pih ~ ten fragment odtwarza między innymi to co czuję.

a wieczorami, przy gorącej herbacie, pod ciepłym kocem i z dobrą muzyką siedzę i znów wspominam Ciebie. norma.


środa, 23 listopada 2011

ciągłe zmiany..

 Niby jest coraz coraz lepiej, wszystko się zmienia na takie jakie być powinno, a jednak czuję tą głupią pustkę od środka. Czegoś tu brakuje. Jakiejś części mojej własnej układanki nie ma.. Po prostu sobie znikła, możliwe, że zgubiłam ją gdzieś w pogoni za tym, żeby nadążyć za codziennością. Tak niestety bywa w dzisiejszym świecie, ludzie się wszędzie spieszą. Po prostu wszędzie, ani chwili wytchnienia. Nawet nie mają czasu, żeby usiąść i spokojnie porozmyślać czy to ma w ogóle sens, czy właśnie tak chcieli przeżyć swoje życie? W końcu mamy tylko jedno i trzeba je wykorzystać w 100 procentach, jak najlepiej umiemy. Ja właśnie zastanawiam się nad sensem mojej pasji. Mianowicie siatkówki. Kocham ją po prostu uwielbiam, może to się wydawać nienormalne, ale jest częścią mnie, częścią mojego życia. Jednak niestety los układa się różnie i może akurat nie jestem do tego stworzona mimo, że to kocham całą sobą? Czuję nieopisaną dumę kiedy coś mi się uda w tej dziedzinie. Jednak czy parę sekund szczęścia jest warte tylu łez, zamartwień, czasu, energii, wytrzymałości psychicznej...? Może tak może nie?! Zależy od tego co jest dla kogo priorytetem. Osobiście uważam, że warto na prawdę warto tak dużo poświęcić nawet dla paru sekund szczęścia, bo każda sekunda szczęścia jest nieopisaną dawką energii, która daje nam siłę na dalsze działania.
Jutrzejszego dnia trzeba zapomnieć o wszystkich smutkach, cierpieniach, przemyśleniach i nieważne jak będzie źle choć jutro o tym zapomnę. O tak na pewno taki dzień jest mi bardzo potrzebny. Mam nadzieję, że będzie cudowny i niezapomniany. Dlatego też jutro będę za bardzo zabiegana i zajęta, następny wpis będzie dopiero za 2 dni :)

Przyjaciele są najważniejsi i choćby się waliło i paliło, masz obowiązek z nimi być i ich wspierać kurwa!

wtorek, 22 listopada 2011

szarości ciąg dalszy..


 Moje zmiany humoru robią się nieznośne do granic możliwości. Pół dnia jest cudownie, aż chce się skakać z radości, a później przychodzą chwilę smutku i jakiś przemyśleń. Po co ja tyle myślę o różnych sprawach?! To tylko i wyłącznie wykańcza od środka, a poza tym niczego nie zmienia. Dzisiejszego dnia zobaczyłam na własne oczy jak ludzie potrafią być okrutni i nieczuli na krzywdę innych. Rozumiem, że można kogoś nie lubić, nienawidzić, ale żeby patrzeć jak cierpi, patrzeć jak płacze i mieć z tego radość? To już jest totalne dno. Wiadomo, że każdy ma wrogów, lub osoby które najchętniej by omijał szerokim łukiem. Na swoim przykładzie mówiąc to mam osobę której nie trawię. Po prostu nienawidzę jej. Lecz to nie oznacza, że mam od razu robić z jej życia piekło. Po prostu mijamy się bez słowa i tolerujemy.. Nawet jeśli zobaczyłabym ją płaczącą nie potrafiłabym być na to obojętna i przejść obok z uśmiechem na twarzy.. Choć może to tylko ja tak myślę, inni nie patrzą na to moimi oczyma i dostrzegają niektóre sprawy zupełnie inaczej..
Powoli zaczynam się przyzwyczajać do tego, że pewne osoby tracę. Po prostu odchodzą bez słowa pożegnania.. Czasami też wydaje mi się, że ja jestem dla innych w stanie poświęcić wszystko co tylko posiadam, a oni jakoś dla mnie tego by nie zrobili. Choć może to być tylko moje głupie wrażenie i wymysły. Miejmy nadzieję, że jestem przewrażliwiona..

'Czasami mam wrażenie, że ludzie się nie zmieniają tylko ja ich lepiej poznaję..'


poniedziałek, 21 listopada 2011

mniej szarości, więcej kolorów życia?

Dzisiejszego dnia świat nabrał lekkich kolorowych odcienie. Nie jest już tak w zupełności szary, może to i lepiej? O tak, na pewno lepiej! O wiele. Może nie długo będzie już całkiem kolorowy, idealny, bez problemów? Chciałabym i o tym marzę. Zdałam sobie sprawę z paru najważniejszych rzeczy, moje problemy są błahostką w porównaniu do problemów które mają inni. Jakby spojrzeć na to z perspektywy kogoś kto traci rodzinę, przyjaciół, po prostu wszystko co posiada.. Moje problemy wydają się wtedy głupie i aż nienormalnym jest się nimi przejmować. A jednak można. Ale czym by było szczęście jeśli nie zaznalibyśmy nigdy cierpienia? Nie docenilibyśmy go tak bardzo jak powinniśmy. Mimo paru spraw które lekko mówiąc się pieprzą jest całkiem okej. Do wytrzymania. Moja myśl na teraz, której muszę się trzymać - "Jak nie ten, to następny". Bezwarunkowo muszę ją zapamiętać! Co do reszty to może i się powtórzę z poprzedniego wpisu, ale na prawdę mam szczęście, że mam kogoś kogo mogę nazwać moim najprawdziwszym przyjacielem. Dziękuję całemu światu, że miałam okazję poznać kogoś takiego! jeszcze jedyne 220 dni do wakacji, jedyne albo aż. grr, trzeba jakoś wytrzymać. Już bardzo irytuje mnie codzienna monotonia, która jest każdego roku szkolnego. Oczywiście pomijając weekend'y które staram się wykorzystywać w pełni i jak najlepiej!

PS Sposób z proszkiem do pieczenia pomieszanym z wodą, żeby zachorować na mnie nie zadziałał! A miałam tak przeogromną chęć nie pójścia do szkoły przez jakieś kolejne 3 dni.. :>

"Wiesz dobrze, że bywają takie momenty kiedy uśmiechasz się tylko po to, żeby się nie rozpłakać.."


niedziela, 20 listopada 2011

szara rzeczywistość


Słuchając smutnej piosenki myślę od jakich by zacząć tutaj słów. Jednak dzisiejszego smutnego wieczoru nic sensownego nie przychodzi mi do głowy. Czasami dopadają mnie takie chwile na przemyślenia.. Dzisiejszy wieczór jest właśnie taką chwilą. i to dzieje się coraz częściej. To chyba zły znak. Patrząc w przeszłość chciałabym do niej powrócić. Była bezproblemowa, przyjemna, radosna.. Nie przejmowałam się jutrem, nie przejmowałam się niczym. Przeciwieństwo teraźniejszości. Jednak nie, nie mogę powracać do przeszłości, muszę skupić się na teraźniejszości, żeby jej nie spieprzyć. Doszłam do wniosku, że powoli muszę się ogarnąć, bo tak nie da się normalnie funkcjonować. Myśli przeszkadzają w nawet najprostszych czynnościach. Chociażby teraz powinnam robić coś innego niż tutaj pisać, ale wolałam wylać swoje myśli gdzieś, gdziekolwiek. Po prostu wylać to wszystko na kartkę. Opisać to, wydaje mi się, że to może mi pomóc i choć na chwilę zapomnę o tym co się teraz dzieje. Moim największym marzeniem teraz jest znaleźć prawdziwe niekończące się szczęście. Fakt, zawsze są chwile słabości, smutku, cierpienia, ale to prowadzi tylko do tego by było lepiej. Czasami trzeba upaść na dno, żeby później móc podnieść się na sam szczyt. Do szczęścia potrzebne mi tak niewiele, rodzina, przyjaciele, zdrowie, a i miłość by się przydała. Mieć w końcu w kimś oparcie. Przytulić się w zimowe wieczory, które niebawem nadejdą. Niestety to tylko gdybanie, rzeczywistość jest inna, bardziej ponura. Oczywiście nie przesadzając u mnie nie jest jeszcze najgorzej, mam przyjaciół, na których uważam że na prawdę mogę polegać. Mimo, że czasami się zastanawiam kto tak na prawdę jest wobec mnie w zupełności szczery. Kto gdybym wylądowała w szpitalu przejął by się tym choć trochę. Mimo właśnie takich przemyśleń, wiem, że mam osoby na które mogę liczyć, polegać na nich, spędzić z nimi czas, wyżalić się, powygłupiać..

Ciekawa też jestem ile razy wybaczę jeszcze komuś, tylko dlatego, że jest dla mnie zbyt ważny i nie chcę go stracić. Pewnie setki setki razy, ale warto!

Czasami nachodzą mnie myśli, że może jednak niepotrzebnie od razu Cię odrzuciłam. Czasami myślę, że dobrze postąpiłam. Denerwuję mnie ta ciągła zmiana mojego zdania.. Mogłam spróbować? Może by to odmieniło moje życie, a może nie? Nie wiadomo. Sama zawsze powtarzałam, że należy próbować w życiu wielu rzeczy i nie bać się wyzwań. Niestety umiem tylko radzić innym, ale sama sobie życia poukładać to już nie potrafię.. Bywa. 

PS wszystkiego najlepszego z okazji 39 urodzin mamo :*